mgr Jadwiga Ryżka

Chore serce Europy

Najnowszy raport, który opublikował internetowy serwis the European Heart Journal pokazuje, że śmiertelność z powodu chorób sercowo-naczyniowych w Europie spada. Nie oznacza to jednak, że we wszystkich krajach starego kontynentu zachodzą pozytywne zmiany. Wyraźnie zauważalny staje się podział na kraje o małym i dużym ryzyku sercowo-naczyniowym. Niestety, Polska wciąż należy do tej drugiej grupy.
Naukowcy z Charité University Medical Center (Berlin) przeprowadzili analizę umieralności z powodu chorób sercowo-naczyniowych w grupie wiekowej 45–74 lata. Dane otrzymali z Eurostatu oraz narodowych urzędów statystycznych poszczególnych państw europejskich. Nie badali zgonów osób młodszych, gdyż ich ilość jest znacznie niższa. Zebrane dane poddali szczegółowej analizie porównawczej. Umieralność z powodu niedokrwiennej choroby serca (IHD) oraz chorób mózgowo-naczyniowych (CVD) badano oddzielnie. Zebrane dane pozwoliły zobrazować różnice, dotyczące umieralności z powodu chorób sercowo-naczyniowych w Europie. Ta wiedza umożliwi opracowanie i wprowadzenie skuteczniejszych programów prewencyjnych w poszczególnych państwach starego kontynentu.

Między Wschodem i Zachodem

Z otrzymanych danych jednoznacznie wynika, że ilość zgonów z powodu chorób sercowo-naczyniowych w Europie spada. Jest to tendencja pozytywna. Niestety, sytuacja w poszczególnych krajach często jest diametralnie różna. Widoczne są bardzo istotne różnice między Europą Zachodnią, Centralną i Wschodnią. W biedniejszej części starego kontynentu sytuacja wciąż jest bardzo zła. Największą umieralność z powodu chorób sercowo-naczyniowych odnotowano w Bułgarii, Rosji i Ukrainie. W Polsce jest ona również duża i przyjmuje różne wartości, zależnie od regionu kraju. Nadal istnieje konieczność prowadzenia skutecznych działań prewencyjnych. Zauważalny jest jednak pewien postęp. Dzięki spopularyzowaniu w latach 90. stosowania tłuszczów wielonienasyconych, a tym samym eliminacji z diety tłuszczów nasyconych, znacznie spadła w naszym kraju umieralność z powodu niedokrwiennej choroby serca. – Poprawa stanu zdrowia, którą odnotowano w krajach Europy Zachodniej, spowodowana jest przede wszystkim próbą eliminacji głównych czynników ryzyka sercowo-naczyniowego i zmianą stylu życia. Prewencja jest dużo skuteczniejsza niż leczenie, podkreślał goszczący niedawno w Polsce prof. Robert Ross z Uniwersytetu Queens, który wziął udział w III Konferencji Naukowej Instytutu Aterotrombozy. Konieczne są rozwiązania systemowe, w które będą zaangażowani wszyscy obywatele. Takie działania wprowadzono m.in. w Finlandii, gdzie osiągnięto duży spadek umieralności z powodu chorób sercowo-naczyniowych – podsumowuje raport dr hab. Janina Stępińska, przewodnicząca Rady Naukowej Instytutu Aterotrombozy, kierownik Kliniki Wad Nabytych Serca i Oddziału Intensywnej Terapii Kardiologicznej Instytutu Kardiologii w Warszawie.

Ciągle osiągamy większe sukcesy w leczeniu chorób sercowo-naczyniowych niż przy stosowaniu prewencji. Prof. dr hab. Krzysztof Narkiewicz, konsultant krajowy w dziedzinie nadciśnienia tętniczego, omawiając wyniki raportu, zaznaczył: – Badania epidemiologiczne wskazują, że w Polsce ponad 8 milionów dorosłych choruje na nadciśnienie, a kolejne 8–9 milionów zagrożonych jest jego rozwojem. Należymy do krajów europejskich o największym spożyciu sodu i najmniejszym stopniu aktywności fizycznej. Wzorem innych państw, m.in. Finlandii, konieczne jest podjęcie współpracy z przemysłem spożywczym w celu ograniczenia stosowania chlorku sodu. U około 30% chorych nadciśnienie nie zostało nigdy rozpoznane. Konieczna jest zatem edukacja społeczeństwa dotycząca czynników zwiększających ryzyko rozwoju i zagrożeń płynących z podwyższonego ciśnienia. Aż 45% chorych pomimo leczenia nie uzyskuje zadowalającej kontroli ciśnienia tętniczego. Wynika to m.in. ze znacznie rzadszego stosowania preparatów złożonych. Polska to jeden z nielicznych krajów europejskich, w którym taka forma leczenia przeciwnadciśnieniowego nie jest objęta refundacją.

Natomiast prof. dr hab. Zbigniew Gaciong, konsultant krajowy w dziedzinie chorób wewnętrznych, stwierdził, że: – Nadal znacząco różnimy się od starej Unii spożyciem warzyw i owoców oraz rozpowszechnieniem nałogu palenia tytoniu. Metodą poprawy może być zwiększenie składki ubezpieczeniowej u palaczy tytoniu czy dodatkowe wynagradzanie lekarzy POZ w zależności od skuteczności prewencji pierwotnej. Prawdopodobnie, w naszym kraju również ma miejsce „inercja terapeutyczna” w zachowaniu lekarzy, którzy nie reagują na niezadowalającą kontrolę ciśnienia tętniczego u chorych. Papierosy są u nas znacznie tańsze niż na zachodzie Europy. Wyniki badania SPOK (Standard Podstawowej Opieki Kardiologicznej) wskazują, że nadal znaczna część pacjentów z chorobą wieńcową nie otrzymuje należnego zestawu leków o udowodnionej skuteczności w prewencji wtórnej.
autor: Dobry Dietetyk (MN)

Przeczytaj inne porady z tej kategorii

Z cukrzycą można żyć

W drugiej połowie naszego wieku nastąpił gwałtowny wzrost zachorowań na cukrzycę typu 2 - chorobę wyraźnie pogarszającą jakość życia, często prowadząca do inwalidztwa i przedwczesnej ...

czytaj więcej

Infekcje dziecięce

Dzieci, nawet jeśli znają zasady higieny, to nie zawsze ich przestrzegają. Nie zdając sobie sprawy z zagrożenia, głaszczą psa, bawią się w piasku, który często ...

czytaj więcej
POKAŻ